wtorek, 26 marca 2013


Coś się kończy, coś zaczyna. Jeden rozdział powstaje, a drugi kończy. Takie samo jest życie. Czasami pełne szczęścia ale pojawia się i smutek. Co to radość? Kiedy ją odczuwamy? Czy wtedy kiedy dostajemy coś na czym nam bardzo zależało? A może gdy jesteśmy przy tej osobie dzięki której zapominamy o wszystkich problemach? Świat jest pełen zagadek. Drogi niektórych ludzi łączą się ze sobą ale nie zawsz jest to dobre. Czy miłość to dobre uczucie? Często lecą łzy po policzkach zranionych osób więc po co coś takiego co rani? Czy nie lepiej pozostać samemu? Po co wylewać może łez. Zamartwiać się o drugą osobę. Po co to wszystko? Wiele osób tak myśli, ale każde z nich i tak wpada w sidła miłości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie to coś napisane 5 minut temu xd. 
Może znowu zaczne pisać. Hmm ah te moje mysli. Czołgi dotarły ^^

A teraz odp i jakby co to tylko to (zbyt leniwa by kogoś nominować a i tak większość już odp).

Na sam początek pytania od Ani :d

1.Nie umiem wybrać. Zbyt dużo tego xd
2.Czekolada i groźby waszych wojsk ^^
3.ShikaTema oczywiście, SasuSaku,NaruHina i nwm co jeszcze.
4.Według mnie kurde nie mam zdani na ten temat. ZAbijcie mnie ale nie mg udzielić odpowiedzi na to pytanie. Chociaż gdyby oni żyli wszystko byłoby nudniejsze i prostsze.
5.Końcuffka.
6.Uwielbiam oglądać anime. Dzięki mojej Oldze i Wice poznałam inne anime które teraz kocham tak samo jak naszego Naruciaka.
7.Trudny wybór *myśli...i nic nie może wymyślić ;c*
8.Taaaaaaaaaaaaaak tylko szkoda,że Itaaacz nie żyje ;ccccc
9.Tak ale nie umiem rysować mogę fabułe wymyślić zaliczałoby się to ? xd
10.Czytanie książek i blogów, słuchanie muzyki typu Nirvana, Guns N' Roses ^^
11.Nie bo jestem niezdecydowanym człowiekiem który by nie wiedział jakiego anime chciałby być bohaterem :)

Od Shika i Marutemarii
1.Nie miałam co robić to się na klawiaturze wyżyłam xd
2.Anime to Naruto a manga Vampire Knight 
3.Lubię jak ktoś komentuje i krytykuje ponieważ wiem, że ktoś to czyta/ł no i mam zaciesz xd
4.Przeziębienie <3 Katar, kaszelek wracajcie xd
5.NaruSkau nie lubie ale szanuje osoby które kochają ten paring gdyż jestem tolerenacyjna :d
6.O ulubionych paringach i ogólnie jakie mi się wklikną (wiem mądre xd)
7.Nutellle laaaaaaaf
8.Nie mam rodzeństwa i tu nwm czy to dobrze czy zle bo wiekszosc narzeka a inni mowie ze fajnie (skumaj tu ludzi człeku :3)
9.Jak patrze na moje tapety w phonie, kakałkoooooooo i ogólnie słodycze i widok jakże ukochanej chemicy <3
10.Nje ;'c
11.Shikamaru od małego miałąm dobry gust xd

No to chyba zaczne nowe opo jesli chcecie? >o<

czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 10


Zaczął się nowy dzień. Nikomu specjalnie nie chciało się wstawać, a szczególnie jemu. Gdyby nie był takim idiotą wszystko inaczej by wyglądało, ale nie on musiał zawalić sprawę. Jak zwykle. Idiota i dupek. Wstał i przebrał się po czym wyszedł z plecakiem z domu. Udał się do parku który stał się jej drogą do szkoły. Usiadł koło tego drzewa. Ich drzewa. Czekał i sprawdzał co chwilę godzinę. On wiedział, że Temari nie cierpi się spóźniać dlatego mocno się zdziwił nie widząc jej. Ona była idealna i zarazem taka upierdliwa. Jego byłaby. Teraz nie jest pewien czy w ogóle będzie chciała z nim gadać. Nie zdziwiłby się gdyby dostał z liścia. Nagle zobaczył ją i oczywiście od razu podniósł się i podbiegł do niej. Stanął przed nią i patrzył w jej oczy. Blondynka zmieszana nie wiedziała co zrobić. Źle się czuła, ale to nie oznaczało, że musiała od razu oddać się w jego ramiona. O nie ona miała swój honor. Przez to wiele razy się spierali. Wyminęła go ale on złapał ją za dłoń i odwrócił w swoją stronę:
-Temari- i nie pomylił się dostał z całej pety- nie dziwie ci się, ale moglibyśmy pogadać?
Ona popatrzyła chwilę na niego i powiedziała:
-Shikamaru później teraz chcę tylko położyć się w domu wziąć te leki i iść spać.
Chłopak zobaczył, że ma ona siatkę a w niej lekarstwa. Wziął od niej tą siatkę, a potem ją na swoje ręce.
-Co ty robisz? Puść mnie nie jestem małym dzieckiem żebym nie mogła dojść do własnego domu.
-Ale jesteś chora.
-To nie jest wytłumaczeniem.
-Według ciebie.
Wiedziała, że nie ustąpi dlatego zagryzła wargi nie wiedząc co ma zrobić. Chłopak już szedł, a ona nie miała jak uwolnić się od niego. Albo raczej nie chciała.
-Shikamaru nie zachowuj się jak dziecko.
-W tej chwili ty tak się zachowujesz Tem. Chcę ci tylko pomóc.
-Coś ci te pomoce ostatnio nie wychodzą.
-Wiem możesz mnie teraz obsmarować jak chcesz. Zniosę wszystko.
Dziewczyna nic nie mówiła co go zdziwiło. Okazało się, że po prostu usnęła. Jego kąciki ust podniosły się, a nogi szły w kierunku jej domu. ‘’Jest taka lekka i krucha. Kurde mam szczęcie, że śpi tak to już dawno walnęłaby mnie. Upierdliwa baba. Muszę się nią teraz zająć.’’ Popatrzył na jej twarz, a głównie na usta. Odgonił od siebie tę myśl. Znowu. Nie mógł nic poradzić, że nie chciał jej krzywdzić. Wie co ona myśli na ten temat. Zero równouprawnienia. Nie sądził, że kobiety są gorsze. Wręcz przeciwnie były silniejsze niż faceci. A czemu? Bo umiały ich tak omotać, że tracili dla nich głowę. Mimo, że często walą cię po głowach, marudzą to jednak nie wyobrażał sobie życia bez nich. A szczególnie niesionej przez niego blondynki. Przechodnie uśmiechali się widząc młodego Nare. Nie przejmował się tym co ludzie powiedzą czy tam pomyślą. Chłopak był obojętny na ten temat. Sądził, że to temat dla bab i tyle. W końcu po paru minutach znalazł się przy drzwiach domu swojej ‘’koleżanki’’. Nacisnął klamkę ale drzwi były zamknięte. Po chwili zobaczył w kieszeni Temari klucze. Wyjął je i otworzył drzwi. Wszedł i położył ją na sofie w salonie. Stanął chwilę, a następnie przykrył kocem. Poprawił poduszkę i udał się do kuchni. Z tego co wie na przeziębienie powinno się pić coś gorącego. Wziął masło i mleko z lodówki i zaczął sporządzać napój. Gdy skończył przeniósł mały stolik koło jej posłania. Postawił na nim lekarstwa i picie oraz termometr i te inne duperele. Usiadł koło niej i do tchnął ręką jej czoła. Była rozpalona nadal. Powinna wziąć leki dlatego postanowił ją obudzić.
-Temarii?
Cisza.
-Upierdliwe.
Nie widziało mu się drugi raz dostać w ciągu dnia dlatego podniósł ją do pozycji siedzącej i oparł jej ciało o swoje. Ona właśnie w tej chwili się obudziła.
-Shikamaru masz przesrane.
-Czemu?- popatrzył zmieszany na blondynkę.
-Bo miałeś być na lekcji, a nie znowu się zrywać. Z resztą nie wiem po co tu w ogóle jesteś. Bardzo dobrze się czuję.
-Jasne, że się dobrze czujesz. Temperatura wysoka, ty jesteś blada, w pół otwarte oczy. Nie doszukuj się problemów i wypij to- podał jej kubek  z mlekiem i masłem. Ona wzięła go i wypiwszy trochę znów zaczęła rozmowę z chłopakiem.
-Idź już lepiej do szkoły. Ja sama dam sobie doskonale radę.
I nie chce nic słyszeć o twojej pomocy. Bo znowu kurde zaczniesz brać i- przerwał jej.
-Nie zacznę obiecałem ci. A co do szkoły to będę miał dużo czasu by tam siedzieć.
-Nie wiesz co gadasz.
-Wiem inaczej bym pierdoły nie powiedział. Nie jestem Naruto.
-Idiota- westchnęła.
-Mogłabyś chociaż raz dać sobą zająć?
-Jesteś typowym facetem. Zawsze chcecie się zająć.
-A ty typową honorową babą. Nie chcesz żadnej pomocy od nikogo. Musisz wszystko zrobić sama.
-Tak muszę. Nie chcę się na nikogo zdawać. Wolę ufać sobie.
-Ale w tym przypadku to nie ma co do polegania na kimś. Co jest w tym złego?
-Wow w coś się zaangażowałeś nie no skoczę zaraz z radości-popatrzyła chwilę na niego- jak mnie puścisz.
Dopiero teraz zauważył, że dziewczyna oparta jest na jego torsie. Była rozpalona, ale mimo tego musiała się wykłócać o swoje. Jej ciało było tak blisko jego. Poczuł, że musi wstać  bo może zrobić coś czego będzie żałował. Podniecała go. Kurde w takim wieku. Beznadzieja. Gdyby się o tym dowiedziała wyzwałaby go od zboczeńców. Uśmiechnął się, aż poczuł, że się podniosła i zaczęła mówić, że jej nie słucha. Pokręcił głową i podszedł do niej z termometrem w ręku:
-Z tego co wiem lekarzem nie jesteś to nie masz prawa mówić mi co mam brać.
-Musisz znowu robić kolejny problem?
-Skoro jestem taka upierdliwa to mnie zostaw w spokoju.
Znowu nie słuchał jej protestów i wziął ją na ręce i położył na łóżko.
-Durniu po pierwsze daj mi spokój chora nie jestem aż tak żeby mnie nosić.
-Nie nie ty potrzebujesz opieki. Dlatego tu masz piciu, a tu lekarstwa.- powiedział dziecięcym głosem.
-Głupiejesz z dnia na dzień.
Wzięła kubek i zaczęła pić, aż stwierdziła, że czuje się nie komfortowo bo chłopak patrzył się na nią cały czas.
-Masz jakiś problem?
-Mówiłem jak bardzo lubię cię denerwować.
Blondynka odłożyła swoje picie po czym od razu chciała uderzyć ręką ‘’kolegę’’ ale w porę ją przytrzymał przez co spadli na podłogę i morsko-oka leżała na nim. No wyglądało to dość jednoznacznie. Sytuacja powtórzyła się znowu no i co robić. Shikamaru znowu miał dylemat. Jej koleżanki dość wystarczająco dały mu znak, że jak ją skrzywdzi to one mu nie darują, a on w tej chwili chciał dać się ponieść chwili. Ona też miała mętlik w głowie. Leżeli tak kilka minut, aż znowu popatrzyli na siebie. Te podurniałe kilka milimetrów, a mogą tak zmienić życie człowiekowi. Ale wystarczyła tylko chwila, a ich usta zbliżały się do siebie. Nagle zadzwonił Shice telefon ( a co będę wredna xD). Blondynka wstała i kierowała się w stronę łóżka. Smutna. Zobaczył kto dzwonił. Znowu jakaś głupia idiotka która koniecznie chce z nim  iść na randkę. To taka jego Karin. Zignorował to i objął ją w talii. Obróciła lekko głowę i wpatrywała się w bok. Znowu spieprzył sprawę, a jak inaczej. Nie chciał teraz sobie tym głowy. Ważna była tylko ona. Chciał jej to okazać ale był i w tym kiepski. Wyszeptał jej do ucha tylko ciche ‘’przepraszam’’ i wziął swoje ręce z jej ciała.
-Zostań-powiedziała stojąc i patrząc się w coś cały czas.
Usiadła na sofie i przykryła kocem. Utkwiona wzrokiem na jego osobie. Za każdym razem był ten sam tekst. Miała tego dość. Chciała by się zachował jak pożądający ją facet. Ale nie on musiał być o nią troskliwy bo jest chora. Miała to w dupie. Ona chce jego. Widziała, że on też tego chce, ale nie musi się nią zająć, ale pocałować nie może. Jęknęła z niezadowolenia.
-Temari weź to-pokazał ręką na lekarstwo- ja może lepiej już pójdę.
Dziewczyna podążała za nim wzrokiem póki nie wyszedł. Znowu się powstrzymał. Baka. Nie chciała żeby szedł. Zdała sobie sprawę co on może robić gdy jest taki jakby czymś przejęty. Martwiła się. Tak wreszcie znalazł się ktoś dla niej tak ważny. Pamiętała jak zarzekała się iż nigdy się nie zakocha. Niby prawdziwe słowa. Kiedyś. Teraz to jest puste. Każdy ma prawo do miłości i nikt nie ma prawa tego zmienić. Ani nic nawet przeznaczenie i tyle. Blondynka miała tego dość jak miała jakiś cel to osiągała to po trupach. Wiedziała co ma zrobić i jak to zrobić by mieć to co chce. By mieć jego.
W tym samym czasie na lekcjach panował zamęt. Sasuke tonął w rozmyślaniach co może obić jego kumpel i gdzie jest. Miał nadzieję, że dotrzyma słowa w końcu w sumie obiecał to Temari więc tej sprawy łatwo nie zawali. Na samą myśl o tym kąciki jego ust podniosły się lekko w górę. Miał zamiar z kimś teraz pogadać ale Kiba był o kilka ławek dalej, a Sakura się do niego nie odzywała co go zdziwiło. Mimo wszystko postanowił przełamać lody i zagadał do różowo włosej. Usłyszał ciszę która zapowiadała się trwać przez dłuższy czas. Nie wiedział o co jej chodzi. Nie lubił jak ktoś miał humory, a po niej się tego nie spodziewał. Jak o określał w swoich myślach ‘’Jest w sumie jedyną dziewczyną z którą lubię gadać. Tak wiem może i to jest miłość ale no muszę to zignorować i tyle. Będzie ciekawy rok.’’ Skończył na tym swoje rozmyślania o Sakurze. Zaczął myśleć o swoich przyjaciołach którzy mieli no problemy cóż tu ukrywać. Kiba nie wyznał jeszcze całej swojej przeszłości Ino. Chciał mu pomóc. Tak wielki pan Uchicha pomaga ludziom. Naruto nie może się określić czy są razem z Hinatą czy nie. Gdyby tu był Shikamaru to powiedziałby ‘’Jakie to upierdliwe’’. On w sumie też nie ma najlepiej. Dość, że jego rodzice dowiedzieli się, że brał to jeszcze Temari. Widać, że ją bardziej lubi. No można śmiało w sumie powiedzieć kocha. Nowość jakaś wreszcie. Nie myślał o niej jak o jakiejś dziewczynie na jedna noc. Zależy mu na niej ale jak to już w sumie blondynka mu wypomniała jest beznadziejny w relacjach damsko-męskich. Ale był jeden plus skończył ze światem narkotyków. Wreszcie przestał. O dziwo właśnie on najbardziej opanowany nie dawał sobie rady z zerwaniem z tym nałogiem. No mieli ciekawą przeszłość ale wyszli na prostą. Nawet Neji nie był święty. TenTen wie o tym, ale musi wypominać co chwile Kibie, że w końcu Ino i tak się dowie. Twierdzi też, iż szczerość w związku to podstawa. Więc nie ma co się z dziewczynami kłócić. Nawet z TenTen. Była ich taką kumpelą i nadal nią jest. To jej mogli się zwierzyć. Była jedyną dziewczyną której powierzali swoje tajemnice, aż przyszedł taki dzień w którym w końcu jej teraźniejszy chłopak powiedział co czuje. Można z nią pogadać ale ona stała się inna niż wcześniej. Ma kogoś bliskiego. Tylko on nie ma tej drugiej połówki. W końcu Sasek doczekał się dzwonku i zaczekał aż zostanie w Sali tylko on i ona. Bardzo nie chciała zostać z nim sama ale zawsze tak jest, że los robi nam na złość. Przyparł ją do ściany i powiedział:
-Coś zrobiłem nie tak, że się do mnie nie odzywasz?
-Zachowałeś się jak dupek myślałam, że jesteś inny.


Aaaaaaaaaa wstawiłam wam to bo stwierdziłam, że nawet jeśli zaczęłabym od nowa chciałabym wam taką niespodziankę walnąć. Tak, tak wredna Kiniuś powracaaa xd. Liczę, że wy też :D Dedykacja dla was wszystkich :D

środa, 12 grudnia 2012

Moi kochani!!!!

Czytałam notki które napisałam i stwierdzam, że jestem beznadziejna. Mam pytanko czy zacząć opowiadanko z ShikaTema od początku? Ja myślę o tej opcji ale wasze zdanie jest decydujące więc?

piątek, 23 listopada 2012

Boże kochani pamiętajcie,że z bloga nie zniknęłam!Nowa notka będzie jak komp się naprawi i informujcie mnie nadal o waszych notkach!

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 9

Minął tydzień który był spokojny jeśli można tak to ująć. Shikamaru jej unikał. Ona chciała się dowiedzieć dlaczego, a gdy się spytała on nawet nie raczył na nią spojrzeć. Nic mu nie  zrobiła więc o co chodzi. Chciałaby z nim gadać jak dawniej, śmiać się , a on ? Idąc nie zauważyła słupa i wylądowałaby na chodniku gdyby nie ta osoba o której rozmyślała ją w porę nie złapała:
-Co ty robisz?
-Pomagam ci. Nie widzisz?
-O wreszcie się odezwałeś jaki zaszczyt mnie spotkał.-popatrzyła na niego chwilę i już miała iść, ale on złapał ją za rękę:
-Temari wiem, że ostatnio dziwnie się zachowywałem ale.-blondynka mu przerwała.
-Ale co? No ciekawa jestem przez co nie mogłeś.
-Dowiedzieli się.
-I co ?
-Ojciec kazał to wyrzucić , a matka wściekła się tak, że musze iść na jakieś durne przyjęcie i inne głupoty które mają mi zająć czas bym nie brał.
-Ale ty nie bierzesz przecież.
-To próbowałem im powiedzieć.
-A jakie głupoty? Balet?- uśmiechnęła się.
-Chciała ale nawet ojciec się wkurzył na ten pomysł.
-Hahaha.
-Z czego się śmiejesz- zapytał zirytowany.
-Z ciebie i spódnicy.
Kąciki jego ust podniosły się.
- Ale dała się namówić na coś innego.
-Czyli?
-Po prostu mam być w domu wcześniej.
-No czyli czeka cię seria przyjęć. Ty w garniturze.- znów zaczęła się uśmiechać. Jej uśmiech wydawał mu się taki uroczy.
-Uwierz mi to możliwe. Niestety.
-O jaką ty tryskasz radością.
Do jego głowy przyszedł nagle chytry plan.
-Temari założymy się o coś? Kto jutro wygra mecz ok.?
-O co? Co ty kombinujesz?
-Jeśli ja wygram pójdziesz ze mną na te durne przyjęcie.
-Dobra niech ci będzie .Jeśli ja wygram to przyjdziesz do szkoły w spódnicy najlepiej różowej. UUUU już widzę smak mojego zwycięstwa.
-Umowa stoi.
Oboje uśmiechnęli się. Każde chciało wygrać. W szczególności Shikamaru. Chciał żeby z nim poszła. Lubił z nią rozmawiać. Czuł, że przy niej może być taki jaki jest. Ona jest jakby jego aniołem. ‘’Poprawka koleżanką która jest bardzo miła. Jeju czemu nie przyznam, że mi się podoba? Upierdliwe. Bo nie tylko ją bardzo lubię. Z resztą ona widzi we mnie tylko przyjaciela’’. Podczas jego rozmyślań blondynka wkurzyła się i walnęła go:
-Za co to?
-Mógłbyś mnie słuchać.
-Słucham cię cały czas.
-Yhy. A tak właściwie czemu chcesz żebym tam z tobą poszła?
-Bo chcę mieć do kogo gębę otworzyć. Raz tam byłem i mam złe wspomnienia.
-Same nudy co? Też tego nie lubię. Ale wystarczy żebyś poprosił, tak już ja się postaram żebym wygrała. A tak przy okazji wolisz delikatny róż czy mocniejszy?- uśmiechnęła się na tą myśl.
-Czyli poszłabyś normalnie?
-No zaoszczędziłbyś sobie kłopotu. A tak przy okazji ty też pójdziesz gdzieś ze mną.
-Nie masz na co liczyć co do tej spódnicy.
-Racja spódnica to złe określenie mini ci założę.
-Przeceniasz swoją wygraną.
-Uwierz mi wiem co robię.
Chłopak popatrzył na nią chwilę po czym wszedł do sklepu.
Ona mając dużo czasu poszła za nim.
-Co dziś robisz?- zapytała go.
-Muszę iść do domu. Upierdliwe. Niestety kazano mi zrobić jeszcze zakupy.
-Daj listę pomogę ci.
-Czemu sądzisz, że potrzebuję twojej pomocy?
-Bo nienawidzisz zakupów. Faceci nie cierpią łazić po sklepach. Z resztą sam mi to mówiłeś.-powiedziała i wzięła z jego rąk kartkę.
-Lubisz rządzić co?
-Nie o to chodzi. To po prostu byłoby dla ciebie za upierdliwe.- wzruszyła ramionami.
Wziął koszyk i poszedł za koleżanką.
Lista nie była długa więc szybko się z nią uporali. Poszli do kasy śmiejąc się co chwilę. Wykładając zawartość koszyka na taśmę sklepową sięgnęli po czekoladki  tym samym momencie. Rumieniec pojawił się na obydwóch twarzach. Pod domem dziewczyny pożegnali się i każde poszło w swoją stronę.
Była ciemna noc. On nadal nie spał. Nie mógł. Przekręcał się z boku na bok, ale to nie pomagało. Cały czas o niej myślał. Wiedział, że chciała  z nim o czymś porozmawiać, a on przez to, że nie schował dobrze dragów ma przekichane. Chciałby usłyszeć jej głos. Zobaczyć jej oczy. ‘’Kurde zakochałem się i co? Ona i tak tylko uważa mnie za kumpla i tyle. Co mam robić? Nie długo będę na tyle zdesperowany, że będę kumplem jej nowego chłopaka. Beznadzieja. Na pewno zaraz się ktoś nią zainteresuje. Jak zwykle musiałem wszystko skiepścić z resztą staje się to normalne. Wszystko zepsuję. Temari. Co się z mną dzieję? Zawsze wszystko było dla mnie upierdliwe, a teraz? Czuję się jak jakiś idiota. Miłość. Niby daje tyle radości, a wiele ludzi się zabija się przez to. W sumie to całkiem dobry pomysł. Skoro już schodzę na taką drogę.’’
Nagle usłyszał jak drzwi do jego pokoju się otwierają i stoi w nich Yoshino Nara. Jego matka.  Z wieloma garniturami w ręku:
-Shikamaru musisz je wszystkie ubrać.
-Mogę jutro?
-Nie dyskutuj.
-Jestem zmęczony.
-W sumie masz rację nie przyniosłam z pralni tego czarnego. Dobrze załatwimy to juro.
-Mamo mam pytanie?
-Tak?
-Czy mogę kogoś wziąć?
-Masz dziewczynę? Czemu ja się dopiero teraz o tym dowiaduję? I przede wszystkim dlaczego jej nie przyprowadziłeś. Tłumacz się Shikamaru Nara.
-To koleżanka.
Matka zrezygnowana wyszła z pokoju zostawiając go w ciszy. Jego samotnego spokoju. Cierpienia i wszystkie swoje uczucia przeżywał sam. Teraz zrozumiał. Czuł coś do niej, ale wolał by wiedział to on i tylko on. Niestety jego kumpel Sasuke wiedział. To było jego problemem. Kruczowłosy nie powie o tym nikomu. Nie zdradzi jego tajemnicy. Tego był pewien, ale zrobi wszystko by pomóc mu znaleźć wreszcie kogoś z kim będzie czuł się wyjątkowo. Taką osobą była Temari. Może za wcześnie na takie wyznania, ale chyba taka powinna być miłość. Szczera i prawdziwa. Ale też odwzajemniona. A w tym przypadku nie miał na co liczyć. Tak myślał. Nie wiedział, że jest inaczej. Tymczasem blondynka również o nim rozmyślała. Jej oczy nie kleiły się do snu tak jak zawsze o tej godzinie. Była jakaś smutna i przygnębiona. Nie wiedziała czemu wtulała się teraz w poduszkę i miała ochotę nigdy nie wyjść z pokoju. Było jej jakoś źle. Nie miała siły ruszyć się z łóżka. Możliwe, że może jest przeziębiona, ale ona nigdy się tym specjalnie nie przejmowała. Popatrzyła co się dzieje za oknem. Niebo było piękne. Pełne gwiazd w które lubiła się patrzeć. Nie wiadomo zobaczyła przed sobą twarz Shikamaru.
‘’Kuso. Czemu ja go ciągle mam w myślach? Jego twarz doprowadza mnie do szaleństwa. Z resztą nie powinnam o nim myśleć. On mnie tylko lubi i nic więcej. Dla niego sprawa taka jak miłość jest zbyt upierdliwa. Z resztą każdy facet w dzisiejszych czasach tak myśli. Co jest we mnie nie tak? Jak zwykle muszę się przejmować głupotami. Ja chcę tylko trochę czułości. Bo w tym świecie chyba znaczą coś jeszcze chyba uczucia’’. Chwilę potem zasnęła wyczerpana.
Noc minęła szybko i słońce weszło do okien rozświetlając pokój kruczowłosego. Wstał i wykonał swoje poranne czynności, po czym wyszedł z domu. Błagał by na jego drodze nie pojawiła się Sakura. Nie chciał z nią rozmawiać po tym co zobaczył tamtej nocy. Nie wiedział czemu tak gwałtownie zareagował w końcu to jej życie. Jej sprawa. Jego to w ogóle nie powinno obchodzić. Ma swoje sprawy i problemy. Niestety nie pierwszy i nie ostatni raz los zrobił mu na złość.
Dziewczyna podbiegła do niego z radosnym uśmiechem:
-Cześć Sasuke.
-Sakura?
-Tak. Ty się chyba dzisiaj nie wyspałeś co ?
-No, aż tak to widać?
Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego towarzysza i dalej przekomarzała się z nim. U Kiby poranek był znacznie lepszy. Od rana był wesoły przez co jego dziewczyna sprawdzała czy ma gorączkę:
-Kiba czy ty się dobrze czujesz?
-Nie mogę być wesoły?
-Możesz, ale to nie znaczy, że możesz zapominać o Akamaru i pójściu na spacer. Specjalnie wcześniej wstaje by wyjść z wami.
Kiba uderzył się w twarz.
-Przepraszam nie wiem co się dzisiaj ze mną dzieje.
-Może jest po prostu taki dzień-blondynka wzruszyła ramionami i pocałowała go w policzek.
-A to za co?
-Musi być okazja żebym ci okazała czułość?
Droczyli się tak dopóki nie weszli na teren szkoły.
Dzisiaj dzień zaczynali od lekcji chemii ze swoim wychowawcą.
Shikamaru siedział w ławce sam i czekał aż zjawi się jego koleżanka.
‘’Musze z nią pogadać i dać sobie spokój z tą miłością. Kuso czemu ciągle o tym myślę. To dla mnie zbyt kłopotliwe. Byłoby ale nie jest. I to w tym jest najgorsze. Rozwala mnie myśl, że może się jej coś stać. Po prostu przerasta mnie ta miłość. W ogóle to jest do dupy. Ah gdybym je miał. Ale nie żyletki też musieli mi wziąć. Upierdliwe.’’
Nagle do klasy weszła ona. Roztargniona rzuciła torbę obok ławki i usiadła na krześle:
-Coś straciłam?
-Kakashi-sensei jeszcze nie dotarł więc mamy dużo czasu- powiedziała Hinata czerwieniąc się z powodu Uzumakiego siedzącego obok. Nikogo już to nie dziwiło oprócz blondyna który nadal nie domyślał się o co chodzi. A gdy pytał się kogokolwiek albo walono go po głowie lub mówiona ‘’Baka’’.
-Hinata czemu się czerwienisz?
Sakura gdy to usłyszała walnęła go tak, że spadł z krzesła, a dziewczyna o granatowych włosach zemdlała. Ino oznajmiła wszystkim, ze idzie z nią do pielęgniarki. Do pomocy zaoferował się blondyn który wywołał zamieszanie.
-Idiota-westchnął cicho Sasuke.
-Zgadzam się z tobą całkowicie. Powiedz mi jak można być tak głupim?
-Sakura Naruto nigdy specjalnie nie rozumiał o co chodzi dziewczynom.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
Sasuke postanowił wybrnąć z tej sytuacji bez guza. Karin patrzyła na nich z zazdrością i chęcią zabicia jak to określiła  ‘’tej różowej pustej lali’’. Z resztą jej koleżanki również nie były zachwycone otaczającymi ich ukochanych  dziewczyn.
-Shika jesteś tu- dziewczyna zaczęła mu machać ręką przed oczami.
Ten obudził się ze swojego transu i popatrzył w jej stronę.
-O co chodzi?
-Baka.
-Coś ty taka upierdliwa?
-Znowu zaczynasz? Irytujesz mnie wiesz?
-Wiem. Fajnie się wkurzasz.
-Ty też bekso-zarumieniła się.
Przekomarzali się tak jeszcze chwilę póki nie przerwał im Kibulek xd.
-A co wy tacy zagadani? Czy my o czymś nie wiemy?
-O co ci chodzi? Mogę cię nawet walnąć bez przyczyny Kiba więc nie musisz się prosić takimi żałosnymi tekstami.
-Temari nerwowa dzisiaj jesteś-stwierdziła Sakura.
-Ty też- powiedział młodszy z braci Uchicha zanim zdążył ugryźć się w język.
Jednak Sakura tylko zgromiła go wzrokiem który mówił ’’jeszcze zdążę się zemścić’’. Karin nie wytrzymała i szła w ich stronę nie patrząc pod nogi wywróciła się prosto przed swoją ‘’rywalką’’.
-Sasuke po co ty z nią w ogóle rozmawiasz?
-Po to byś miała pytanie.
Czerwonowłosa machnęła włosami i stanęła z rękami na biodrach:
-Ty się lepiej nie odzywaj różowa.
-I kto to mówi. 
Do klasy weszła Shizune. Westchnęła i machnęła ręką po czym wyszła nawet nie pytając się o Kakashiego.
-No to ile obstawiacie, że Kakashi –sensei przyjdzie na dzwonek?
-A co tu obstawiać przecież to logiczne Kiba- powiedziała Sakura.
-To co robimy?- spytał się klasowy dobrze znany nam leń xd.
-A co chmurki ci się znudziły- powiedziała kąśliwie Temari.
-Wy się zajmijcie sobą bo tak to byśmy wam przeszkadzali-powiedział brunet który po chwili dostał w głowę.
-Akurat muszę się z tym zgodzić- westchnęła koleżanka z ławki Saska który po prostu siedział cicho.
-Wkurzasz mnie Kiba. Ile mamy czasu do końca lekcji?
-Z jakieś dwadzieścia minut-popatrzył na telefon kruczowłosy.
Chłopak z kitką wstał ze swojego krzesła i wyszedł z klasy trzymając w ręce papierosy. Drzwi niespodziewanie otworzyły się, a w nich pojawiła się zła dyrektorka.
-Co tu się dzieje? I co ty masz w ręce?
-To są prze pani papierosy.
-Posłuchaj wiem co to jest. Ciekawi mnie dlaczego to masz? Siadaj do ławki, ale najpierw mi to oddaj.
-Ale.-przerwała mu z miną której każdy się przestraszył. Posłusznie oddał swoje fajki świeżo nabyte- Super.
-Nie denerwuj mnie Nara.
Usiadł posłusznie  bo nie miał ochoty mieć do czynienia z dyrektorką która już na początku roku była jakaś nerwowa. Może źle jej szło w lotto?
-Co się stało Hinacie?
-No Naruto się jej cos spytał-odpowiedzieli wszyscy chórem.
-Mogę się dowiedzieć co to było za pytanie?
-Czemu się czerwieni-ona gdy to usłyszała zrobiła zdezorientowaną minę.
-A gdzie jest ten prawdziwy powód?- popatrzyła z nadzieją po Sali- Ludzie coraz bardziej głupieją. Przyjdzie do was na zastępstwo w takim razie Jiraya.
-Ktoś tu coś o mnie mówił?- popatrzył w stronę swojej szefowej-
O Tsunade jaka miła niespodzianka-wyszczerzył się w jej stronę.
-Zajmij się nimi-westchnęła z rezygnacji po czym udała się do swojego biura. Uczniowie odczekali minutę i usłyszeli ‘’Shizune co tu tyle papierów? Przypomnij mi czemu zostałam dyrektorką. Podaj sake!’’.
-Panie Jiraya- Karin podniosła rękę.
-Tak?
-Co będziemy robić?
-Porozmawiamy o waszych relacjach.
-Co z panem?- zapytał wchodzący Naruciak ze swoimi koleżankami.
-Weźcie ławki ustawcie przy ścianie to będziemy mieć więcej miejsca.
-I mniej czasu dobrze pan kombinuje ruchy- powiedziała Temari która już brała swoją ławkę- Masz zamiar mi pomóc?
-Zostaw to już biorę.
-Nie mam zamiaru tego zostawiać. Mam swoją dumę i honor.
-A co to ma do tego?
-Wiem co sobie mylisz.
-Wątpię.
-A ja nie.
-No i to jest jeden z powodów przez które muszę z wami o tym pogadać- pokazał na zmieszanych ShikaTema :D –rozumiem, że trudno powstrzymać się z okazywaniem swoich uczuć.
-Ale prze pana.
-Ciii mistrz Jiraya wie wszystko- uniósł jeden palec do góry.
-No właśnie nie tak wszystko.
-Przemilczę tę nieprawdziwą uwagę. Możemy zaczynać?
Chłopak popatrzył na blondynkę ta była jakby oazą spokoju, a on co nikt by nie pomyślał wkurzył się. Usiedli w dużym kole. Obok chłopaków wciskały się Karin i te jej koleżaneczki ale zostały przesadzone ze względów dbających o ich życie i psychikę. Oczywiście nie odbyło się to bez zażaleń Karin iż nie może ona siedzieć obok zboczonego Jugo, ale w końcu zaczęła się gadka Jiraya’i:
-Więc jak wiecie jesteście w takim wieku, że zaczynacie cos do siebie czuć. Tu mamy przykład-pokazał na ShikaTema czym po prostu się nie przejeli- No i często się zdarza, że druga osoba coś do nas nie czuje i wtedy czujemy się odrzuceni.
-Czyli na przykładzie pana i babci Tsunade?- domyślacie się kto to xd.
Nauczyciel złapał się za głowę i powiedział:
-To ona mnie nie kocha?
-No nie- wszyscy krzyknęli chórem.
-A co wy tam możecie wiedzieć.
-A czyli są też tacy zaślepieni miłością i myślą, że ta osoba ich kocha ale tak nie jest?- wywnioskował nasz brunet (kibulek).
-No oczywiście. Tacy ludzie powinni iść się leczyć.
-To na która jest pan umówiony?- zapytali z  zainteresowaniem błazny klasowe.
-Ale ja się nie umawiałem z waszą dyrektorką-powiedział zdezorientowany  nauczyciel.
-Nie nie do lekarza.
-Uzumaki przymknij się. Wracając do tematu.
-Polecałabym żeby pan nie kupował róż.
-Czemu?
-Bo skoro ma pan nimi oberwać to lepiej by było gdyby to były jakieś kwiatki bez kolców- zaczęła się udzielać na lekcji Ino mówiąc to jak jakaś profesjonalna kwiaciarka.
-A czemu miałbym oberwać? 
-Nie oszukajmy się Jiraya-sensei babcia Tsunade po prostu nic do ciebie nie czuje.
-Byłbym wdzięczny za zmienienie tematu.
-Mam pytanie-podniosła rękę Karin.
-Tak?
-Czy jak jest jedna osoba która kocha się w drugiej, ale ona nie, a dopiero potem sobie uświadomi, że coś do niej czuje czy są szanse na związek.
-Nie sądzę, że tematem naszej lekcji miały być związki ale ma szanse jeśli ta pierwsza osoba nie dała sobie spokoju.
-Widzisz Sasuke wciąż mamy szanse- chciała go już przytulić, ale Hinata niechcący wyciągnęła nogę.
-Co ty robisz Hyuga?
-Przepraszam to było niechcący.
-Przez ciebie i ten twój niechciany wypadek byłam na kolanach Jugoo.
-Nie krzycz na nią-stanął w jej obronie Naruto.
-Dobra temat dokończymy na jutrzejszej lekcji. Na razie róbcie co chcecie ale najpierw przywróćcie salę do porządku.
-Daj mi to.
-Znowu zaczynasz. Wystarczy, że mi pomożesz.
Westchnął i przeniósł ławkę.
-Lubisz dominować co?
-Wstałeś lewą nogą dziś?
-Chyba tak.
-To dobrze bo wygram zakład.
-Nie wygrasz wszystko zaplanowałem.
-Że co ? Jak mogłeś zaplanować?
-Normalnie widziałem się już dzisiaj z Guy’em no i będę wybierał drużynę. Oczywiście załatwiłem to byś ty nie wybierała, więc będę cię mógł kontrolować w pewnym sensie w drużynie.
-Musiałeś wszystko oczywiście zaplanować.
-No uwierz mi żaden szanujący się facet nie chce wylądować w mini. I to różowej-powiedziawszy to przeszły go dreszcze.
-Czemu? -zapytała niewinnie po czym następnie wybuchnęła głośnym śmiechem. Pomógł jej przenieść ławkę i doprowadzić salę do porządku. Każdy siedział na swoim krześle i czekał na koniec lekcji. Dzisiejszy dzień był bardzo słoneczny co dla większości było wkurzające. Miasto Konoha nie słynęło z wysokich temperatur i upałów dlatego mieszkańcy nie byli przyzwyczajeni do takiego typu pogody. W budynkach na szczęcie ratowała ich klimatyzacja dzięki której nie udusili się. Jednak najbardziej trzeba współczuć uczniom Guy’a. Jest on sportowcem który ma swoją siłę młodości. Jest znany głównie ze swoich metod. Pompki, brzuszki i bieganie dookoła boiska? Taki wf to w podstawówce robi. Od swoich uczniów wymaga dyscypliny i nie narzekania. Aż znalazł swój ideał. Kogoś kto okrążał boisko tyle ile powiedział i nie marudził, co zadziwiające prosił o więcej. Nazywał się Rock Lee. Stał się on jedną z najwybitniejszych sportowców szkoły. Było to wielkim wyróżnieniem i często było się podziwianym, ale on przez swoje inne zachowanie był po prostu zwykłym chłopakiem. Często zadawał sobie pytania o tym czy być może ma jakiekolwiek szanse u Sakury. Gdy ją ujrzał od razu poczuł motyle  w brzuchu. Bał się tylko jednego, że i ona zakocha się w Sasuke. Nie lubił go. To zawsze on był lepszy od niego. Chciał z nim rywalizować, ale on miał już rywala. Naruto. Uzumaki’ego lubił, ale zadawał się on z Uchichą więc nie było nawet małego sensu by z nim pogadać. Jego kumplem był Neji i TenTen. Lecz z czasem w końcu wyznali swoje uczucia i zaczęli spędzać z nim coraz mniej czasu. Aż w końcu został sam. Wolny czas wykorzystywał na treningi by być najlepszy.  W końcu zebrał się i podszedł do niej. Stała przy ścianie blisko okna razem ze swoimi koleżankami:
-Sakura-chan możemy porozmawiać? – zapytał.
-Oczywiście o co chodzi?
-Bo widzisz jesteś taka piękna jak kwiat wiśni i taka miła. Widzisz chcę przez to powiedzieć, że cię kocham- powiedział patrząc się w podłogę. Na nieszczęście Sasuke usłyszał te wyznania które wprawiły go w zazdrość.
-Lee lubię cię ale- on od razu poznał, że nie ma u niej szans więc odszedł , ale ona go dogoniła i zaczęła pocieszać, że nie jest jego warta. Młodszy z braci Uchicha ucieszył się z nieszczęścia jego kolegi. Co było normalne. Chciał by Sakura była jego, ale. Właśnie jakie ale zawsze gdy któraś mu się podobała on nie musiał nic robić jego urok osobisty zaczynał działać i już, a ona. Nie leciała za jego wyglądem czy forsą. Po prostu go lubiła albo była miła z litości. Miał spore wątpliwości więc bardzo  by chciał by zostały rozwiane więc poprosił o przysługę Kibę. No co oczywiście posiadacz pieska musiał się zgodzić. Ino nie wierzyła własnym uszom. Ten sam  Sasuke zapytał się o Sakurę. Ona nie była pewna co ma powiedzieć wiedziała, że jej przyjaciółka coś tam czuje do Uchichy ale za żadne skarby świata by się do tego nie przyznała. Dosłownie jak Temari. Obydwie są bardzo uparte, ale na pewno znajdzie się ktoś komu będą ustępować. Już to widziała z pełnią uśmiechu na ustach zaczęły się z jej ust sypać informacje które były potrzebne kruczowłosemu. Inuzuka podziękował swojej dziewczynie po czym przytulił ją i odszedł w kierunku swojego ‘’zleceniodawcy’’. Usłyszał to co chciał. Miał u niej szanse. To takie dziwne, że już na początku wszyscy się zakochali. Uczucia trzeba traktować poważnie ale czy oni dadzą sobie radę? Czy udźwigną ten ciężar zakochania? Widzenia codziennie tej osoby przy której nic inne nie istnieje. Dla której się żyje. Bo to jest miłość. Ma też ona swoje złe strony. Nie każda chwila jest szczęśliwa. Nie wszystkie historie kończą się przesłodzonym happy end’em. Czasami to dobrze bo wychodzi się na prostą. Dla ciebie to trudne, ale mimo to uśmiechasz się żeby potem samotnie móc wypłakać się w poduszkę. Ale czy nie lepiej powiedzieć o swoich uczuciach i być pewien co do tej drugiej osoby? To też się wydaje proste. Czasami znajdzie się osoba która zrozumie i da ci radę. Pomoże ci. Tą osobą jest przyjaciel. Ale zawsze znajdzie się ktoś kto będzie wątpił w twoja miłość i przyjaźń. Zdarza się, że ten przyjaciel staje się dla ciebie kimś więcej i co robisz? Nie siedzisz na tyłku i marzysz . Martwisz się co będzie dalej z waszą przyjaźnią. Czy przetrwa? To podstawowe pytanie w takich związkach. Najgorzej jest jak on nie odwzajemnia tych uczuć. Czujesz wtedy, że przez najbliższy tydzień nie odezwiesz się do niego. Byłoby najlepiej jakbyś został w pokoju zamknął się i włączył na fula muzykę nie słuchając skarg na hałas. Zamykasz się w sobie i możesz wpaść w depresję. Wszystko przez miłość i kilka słów. Bo na tym świecie uczucia zasługują na najwięcej uwagi, ale jedynie miłość zasługuje na wszystko. Prawdziwa, odwzajemniona dla której zrobi się wszystko.
Zaczęła się następna lekcja wf. Oczywiście to co wcześniej powiedział Nara sprawdziło się i wygrał. Dziewczyna pokiwała głową. Jak zwykle musiał postawić na swoim. Ona nikomu nie ustępowała, aż pojawił się on. Przez niego niszczy swoją reputacje twardej dziewczyny, ale on już wie jaka jest. I tylko on. Woli żeby tak zostało. Shikamaru podszedł do niej z uśmiechem satysfakcji oraz piłką do kosza:
-No i wygrałem. Nie zobaczysz mnie w mini.
-Wiem ale zobaczysz dokonam jeszcze tego-powiedziała pokazując mu język.
-Wątpię.
Gadali tak chwilę póki nie zobaczyli TEGO co zrobił Naruto. Stanął na środku boiska i wyzwał na pojedynek Guy’a. Ich nauczyciel nie lubił przegrywać. Nie znosił porażek, a gdy któryś z jego uczniów go pokonał torturował go. Kazał dużo ćwiczyć dlatego nikt nie lubił się wychylać. Prócz Lee i teraz Uzumakiego. Wszyscy usiedli wygodnie i oglądali zacięty pojedynek. Wygrał blondyn co oczywiście doprowadziło wf-istę do szału. Na szczęście pojawił się Kakashi-sensei i uspokoił swojego kolegę po czym zapytał się o to gdzie Anko żeby narzekała, że znowu spóźnia się do pracy. Okazało się, że wzięła jeden dzień urlopu czego nigdy nie robiła ale to zwisało uczniom. Mieli znowu do końca lekcji wolne. To był plus tej szkoły i nauczycieli. Czasami byli wymagający ale potem dawali im luzu. Krążyła plotka, że Tsunade-sama zwolni Orochimaru ponieważ uczniowie się go boją. Nikogo to nie dziwiło. Neji zastanawiał się kto będzie jego zastępcą. Błagał o normalnego nauczyciela bo od podstawówki jacyś psychole go uczyli. Popatrzył na swoją dziewczynę. TenTen była tak radosna pełni życia. Nie znał nikogo kto byłby dla niego taki wyjątkowy. Miał nadzieje, że jego kuzynka Hinata jakimś cudem będzie z Naruto. Znał Uzumakiego od dawna ale nigdy raczej ich sobie nie przedstawiał, a teraz? Jest zakochana. Wszyscy są. Może nie każdy chce się do tego przyznać ale tak jest. Na samym początku. Kto by pomyślał. W sumie jest już dużo par. I jeszcze trochę przybędzie znając życie. Ale ile jest prawdziwie zakochanych? Tego nikt nie wie. Dzień minął im dosyć szybko. Nie raz mieli prze srane ale wyszli z budynku zwanym szkołą pełni szczęścia. Sasuke wracał z Sakurą bo Naruto poprosił żeby Hinata poszła z nim na spacer. Wreszcie Naruto zrobił jakiś krok teraz kolej na niego:
-Sakura mam prośbę.
-No gadaj.
-Czy przyszłabyś do mnie dziś i pomogła mi w matmie?
-Nie ma sprawy. Może być za godzinę?
-Tak. Dzięki to do zobaczenia.
Pożegnali się i kruczowłosy wszedł na teren swojego domu. W domu był tylko on i jego brat. Zjedli obiad i każdy poszedł do swojego pokoju. Tymczasem na spacerze blondyn zabawiał Hinate swoimi żartami. Dziewczyna mimo swojej nieśmiałości rozmawiała z Naruto w miarę normalnie chociaż ukazywała się też jej natura. Była bardzo szczęśliwa, że Naruto poprosił by z nim gdzieś poszła. Chciała mu powiedzieć o swoich uczuciach ale stchórzyła. Poprosiła żeby odprowadził ją do jej posiadłości. On oczywiście się zgodził i przy drzwiach pocałowali się czego sama granatowłosa się nie spodziewała gdyż zrobiła to niechcący. Od razu weszła do swojego holu. Wiedziała, że on stoi za drzwiami. Usiadła przy nich opierając głowę. Nie podejrzewała, że on ją pocałuje. Była mocno zaskoczona. Była szczęśliwa lecz gdy pomyślała sobie, że to był przypadek wbiegła na górę do swojego pokoju ze łzami w oczach. Po dziesięciu minutach usłyszała pukanie. Weszła Hanabi. Jej siostra mimo tego, iż była młodsza i często zachowywała się tak jakaś rozpuszczona dziewczyna umiała ją pocieszyć. Ale teraz zaczęła się śmiać. Na jej twarzy zagościł rumieniec i pytający wyraz twarzy. Młodsza z sióstr
Hyuga powiedziała jej, że gdyby ona mu się nie podobała to by przerwał pocałunek i nie zapraszał na spacer. Ale ona nie chciał w to uwierzyć dlatego zatopiła się w świat książek. Zbliżała się godzina szesnasta więc różowłosa wychodziła z domu trzymając w ręku książkę do matmy. Nie wierzyła, że Sasuke ją do siebie zaprosił. Poprosił żeby pomogła mu w matmie. Może nie jest wybitnym matematykiem ale jakoś daje rade. Gdy tak nad tym rozmyślała nawet nie zauważyła, że już stoi pod jego drzwiami. Zadzwoniła i czekała na zobaczenie kruczowłosego. Drzwi otworzył jej jednak Itachi:
-Ja do Sasuke.
-Sasuke młotku ktoś do ciebie.
-Idę-i za chwilę pojawił się i poparzył na brata by poszedł, ale ten uparcie stał w miejscu.
-Nie zaprosisz jej do środka?
-Zamknij się co? Chodź Sakura.
Ten uśmiechnął się z satysfakcją i wszedł do swojego pokoju w poszukiwaniach swojego telefonu. Dziewczyna rozejrzała się po domu. On oczywiście ją oprowadził po czym poszli do jego pokoju:
-Sorry za bałagan próbowałem to ogarnąć ale przeceniłem swoje siły.
-Nie masz się czym przejmować widziałam gorszy uwierz mi.
-To od czego zaczynamy?
Wgłębiali się w świat matematyki i ukochanych ułamków oczywiście. Minęła godzina więc dziewczyna zbierała się do wyjścia. Przy bramie przypomniała sobie, że zapomniała czapki więc wróciła się po nią. Usłyszała wymianę zdań rodzeństwa Uchicha:
-Sasuke podoba ci się co?
-Nie po prostu chciałem by mi w matmie pomogła.
-Ile będziesz jeszcze taki zimny. Nie pamiętam kiedy widziałem cię z jakąś dziewczyną. No to od kiedy jesteście razem?
-Ja jej nawet nie lubię tak. Po prostu nic dla mnie nie znaczy. Nie jesteśmy razem i nigdy nie będziemy. Po pierwsze nawet nie jest w moim typie.
-To kto jest w twoim typie? Oj Braciszku ja wiem swoje.
-Nie nazywaj mnie tak. Nie twoja sprawa. Wystarczy żebyś wiedział, że z nią mnie nic nie łączy.
Potem już się rozeszli. A ona wzięła swoją czapkę i wybiegła z tamtąd by jak najszybciej być w domu. Znowu cierpiała. Te słowa zadały jej tyle bólu, że stało się to dla niej gorsze niż tamten dzień w którym prawie je zgwałcili. Udało mu się. Znowu była tą Sakurą którą wszyscy muszą się opiekować. Pewnie nie wiedział, że usłyszała wszystko. I dobrze bo od teraz nie będzie z nim w ogóle rozmawiała skoro tak bardzo jej nie cierpi. A on pewnie będzie chłodny, obojętny. Nie zrobi to na niej żadnego wrażenia. Zrozumiała teraz, że ‘’Każdy facet jest świnią i tego nie zmienisz’’. Tak mówili im na terapii. Mieli racje.
Natomiast Ino miała dzisiaj swój szczęśliwy dzień. Zaraz miał przyjść Kiba by mogli odrobić razem lekcje, a potem poszli na film do kina. Oczywiście blondynka już sobie upatrzyła nie romans jak się spodziewał szatyn lecz horror.  Po seansie udali się na spacer i rozmawiali po czym Inuzuka odstawił swoja dziewczynę do jej domu. Temari siedziała przy swoim ulubionym drzewie. To tu chciał się zabić, a teraz jest inny. Udało mu się wyjść z świata prochów. Uśmiechnęła się lekko na samą myśl o chłopaku z kitką. Będzie musiała iść gdzieś z nim. I to w sukience. Nie nawiedziła sukienek i spódnic. Ale nie nosiła glanów bo te czasy miała już za sobą. Jak to uznała jej psycholog przeżyła okres buntu. Usiadła i wyjęła telefon. Patrzyła swoją skrzynkę wiadomości. Większość rozmów z dziewczynami lecz ich nie przeczytała. Przeglądała tylko te z nim. Była szczęśliwa, że ma przyjaciela. Tylko był jeden problem on z każdym dniem stawał się dla niej coraz bliższy. Już nie wystarczała jej przyjaźń. Chciał poczuć jego dotyku na jej ciele. Pragnęła żeby ja przytulił i zapewniał w trudnych chwilach ‘’wszystko będzie dobrze zobaczysz’’. To były jej marzenia. On nigdy nie poczułby nic do niej. Jest brzydka i zaczęła by się nad sobą użalać gdyby nie była sobą. Tą Temari która znosiła smutne chwile sama i radziła sobie do teraz. Coś pękło i to przy nim czuła, że jest bezpieczna. Nie uważała to za jakieś szczeniackie zauroczenie tylko za miłość. Niestety pozostanie ona tajemnica bo ona nigdy mu o tym nie powie. Nie chce by z litości był z nią. Chciała czegoś prawdziwego. Czułości ze strony którą darzy uczuciem z odwzajemnieniem. Niestety była z natury pesymistką chociaż uważała się za realistkę jak się wykłócała. Widziała to w ciemnych barwach dlatego wolała tego nie wspominać lecz zapomnieć. Zakopać to w głębi duszy i gdzieś na małym skrawku serca. Westchnęła odłożyła telefon i oparła się o drzewo. Nie tak dawno były jeszcze wakacje. Teraz jest szkoła. Nauka jak stwierdziła nie jest dla niej dlatego nie siedziała z nosem w książkach. Miała już tego dosyć pomyślała by wyjść lub gdzieś wyjechać na weekend. On ciągle był w jej głowie. Nie mogła o nim zapomnieć. Ale ma dużo innych problemów dlatego postanowiła nie bujać w obłokach na ten temat. Postanowiła, że zbierze dziewczyny i razem gdzieś pójdą.. Pogadają w spokoju. Zadzwoniła i umówiły się, że spotkają się na miejscu. Blondynka szła na umówione spotkanie, a tu na jej drodze pojawił się młody Nara:
-Hej.
-Sorry Shikamaru spieszę się. –dziewczyna pomachała mu po czym szła dalej. Chłopak  podrapał się z tyłu głowy zmieszany. Ta dziewczyna była zagadkowa. Wyjątkowa o na pewno. Tymczasem na miejsce spotkania dotarły wszystkie:
-To do jakiego sklepu idziemy najpierw-zapytała z entuzjazmem Ino.
-Myślałam, że przyszłyśmy tu porozmawiać- westchnęła cicho Hinacia.
-Gadać dziewczyny co was trapi-powiedziała dziewczyna w koczkach.
-Pocałowałam się przez przypadek z Naruto.
-To wtedy jak poszliście na spacer tak?- spytała się Sakura.
-Tak.
-On może coś w końcu się skapnie.
-Dziewczyny uwierzcie mi on nie jest aż tak głupi. Po prostu w to nie wierzy.- powiedziała dziewczyna Neji’ego.
-Czemu?- zapytała się smutna Hyuga.
-Przeżył swoje. Ale nie mogę wam powiedzieć to byłoby nie fair w stosunku do niego. Musisz z nim pogadać i może ci powie.
-Dzięki TenTen, ale ta opcja odpada.. Widzisz, że Hinacia się boi.   
-Chyba, że- Ino przyszedł pomysł do głowy- za ciebie to zrobimy.
-Ale  to ich sprawa- powiedziała z oburzeniem Sakura.
-Ino nie ja wole nie.
-Co w tym złego, że chce pomóc?
-Też byś wolała żeby cię tak ktoś z Kibą spiknął?- powiedziała z grymasem Temari.
-No ciebie nie trzeba przynajmniej- blondynka uśmiechnęła się.
-Muszę cię zmartwić ja się tylko z nim przyjaźnie.
-Jasne- powiedziały zgodnie jej przyjaciółki.
-Myślcie sobie co chcecie ważne, że ja wiem swoje.
-O to chodzi, że nawet ty nie wiesz co do niego czujesz mam racje?- spytała Sakura.
-To nie jest sprawa o której powinnam z wami gadać.
-Jak nie z nami to z kim?- Yamanaka wciąż się upierała przy swoim.
-Sama z sobą.
-Albo z nim.
-Nie. Możemy zmienić temat?
-Powiedz mi co jest złego w okazywaniu swoich uczuć?
Blondynka miała dość słuchania tego jak to powinna zrobić jak tamto więc pożegnała się i odeszła.
-Przesadziłaś- TenTen postanowiła bronić swojej koleżanki.
-Czy wy nie widzicie że chcę wam pomóc?
-Ale może nie chcemy się z nikim wiązać co?
-Sakura ma rację. Jeśli będziemy chciały damy sobie radę.
-Widzisz? Idź do Kiby chyba tylko przy nim jesteś inna.
-Dobra przepraszam, że się wtrącam, ale no Sakura jesteś pewna, że tobie i Sasuke nie trzeba pomóc.
-Tak bo go nienawidzę, a teraz chodźmy już do tych sklepów póki chcę.
Yamanaka przystanęła na ten pomysł z wielką ochotą więc dziewczyny ruszyły na podbój. Pewna blondynka idąc zobaczyła na wystawie piękną sukienkę. Co prawda nie lubiła w nich chodzić ale akurat przydałaby się jej jakaś na to przyjęcie. Weszła i wzięła ją do przymierzalni. Była idealna. Przesunęła ręką po swoim ciele. Nie zastanawiała się ani chwilę i poszła za nią zapłacić po czym wyszła. Po drodze spotkała swoich braci:
-Co tutaj robisz?- zapytał Gaara.
-Stoję .
-Co kupiłaś masz coś dla mnie? Mam ochotę dzisiaj na naleśniki.- powiedział Kankuro.- Po co ci sukienka idziemy na jakieś przyjęcie?
-Nie wy. Idioci.
-Gaara coś mi się zdaje, że ona ma kogoś.
-Wiadomo kto.
-Palanci.
Powiedziawszy to ominęła ich poszła do domu. Klucze położyła na szafce zdjęła buty i weszła do kuchni. Nie było rodziców co znaczyło, że te dupki nic sobie i jej przy okazji nie zrobią co najwyżej otrują co oznaczało tylko jedno. Temari w kuchni. To była ostateczność. Może i nie była wybitną kucharką, ale lepsza ona w kuchni niż Gaara , a co dopiero Kankuro. Od niego nigdy pod żadnym pozorem nie wolno brać jedzenia nawet jeśli by się umierało z głodu. Głód narkotykowy odezwał się. Ona pomyślała o czymś przyjemnym. Nagle obraz morza zastąpiła jego twarz. Dziewczyna wkurzyła się na samą siebie. Rzuciła naczyniami o podłogę. Ręce jej drżały. Nigdy dotąd tak bardzo nie chciała wziąć. Dlaczego teraz. Myślała, że już jej przeszło. Tak się nad nim wywyższała, że on nie powinien tego w ogóle mieć, a sama to robiła. Głupia. Podniosła garnki i położyła na miejsce. Pęknięte talerze wyrzuciła. Został tylko jeden. Podniosła go i zraniła się. Syknęła z bólu. Jej palec krwawił więc sięgnęła po plaster. Usiadła na fotelu i zasnęła niestety tylko na kilka minut bo obudził ją dźwięk dzwonka do drzwi. Wstała i otworzyła. Stał w nich Nara:
-Cześć masz chwilę?
-Tak wchodź bekso.
-Ile mi tak będziesz wypominać?
-Długo- uśmiechnęła się- Chodźmy do mojego pokoju bo zaraz przyjdą ci debile.
-Kochani bracia?
-No właśnie. Albo poczekaj muszę zrobić coś do jedzenia.
-Ty umiesz gotować?
-Nie śmiej się. Nie otruje przynajmniej tak?
-Mogę ci pomóc jak chcesz.
-Może pizze co ty na to?
-Lubię wyzwania.
-Kto by pomyślał Shikamaru umie ruszyć swoją leniwą dupę do kuchni. Chodź weźmiemy wszystko co jest potrzebne.
Wyjęli potrzebne produkty i zabrali się do gotowania.
-Co ci się stało w palec?- spytał i wziął go w swoją dłoń.
-Talerze mi upadły i jak podnosiłam to się skaleczyłam.
-Daj ja pokroje pieczarki.
Dziewczyna mimo sprzeciwów już kroiła. Chłopak stanął za nią, i położył swoją dłoń na nożu i jej ręce i razem zabrali się za pieczarki. Temari czuła jego bliskość. Nie przeszkadzało jej to. Wręcz przeciwnie chciała tak zostać jak najdłużej. Niestety chłopak odsunął się i podszedł do pojemnika z mąką. Ona poszła za nim. Niespodziewanie dostała mąką w twarz:
-Temari ja przepraszam. Tylko się nie denerwuj.
-Już nie żyjesz- blondynka mimo próśb i błagań swojego kolegi i ruszyła w pogoń za nim. Dopadła go w swoim pokoju. Rzuciła się na niego, a on przytrzymał ją.
-Puść mnie.
-Nie póki się nie uspokoisz.
Ich usta dzieliło kilka milimetrów. Popatrzyli sobie w oczy. On zdążył się opanować i obrócił w stronę okna. Temari stała tak chwilę po czym podeszła do niego i pociągnęła za rękaw by zwrócić na siebie jego uwagę. Nie musiała tego robić. On cały czas o niej myślał.
-Shika.
On spojrzał na nią po czym powiedział:
-Nie chcę cię zranić.
Stał tak jeszcze chwilę , a następnie zszedł na dół i wziąwszy swoje rzeczy wyszedł. Temari stałą tak chwilę po czym udała się do kuchni. Cierpiała, ale mimo to dokończyła to co razem zaczęli. Do domu wkrótce przyszli jej bracia. Widząc, że siostra jest w kiepskim humorze i mogłaby mu coś zrobić za mały żart Kankuro wziął po prostu kawałki pizzy dla siebie i siedział cicho. Gaara też. U niego to w sumie było normalne więc nie przejmując się swoim rodzeństwem udała się do swojego łóżka. Przykryła się kołdrą i poprawiła poduszkę po czym udała się do krainy snów. Śnił się jej koszmar z którego budziła się dopiero pod koniec. Była cała spocona i zmęczona. Z trudem doszła do półki z lekarstwami. Stała przy niej jej matka. Wzięła termometr i zmierzyła jej temperaturę po czym dała lekarstwa i kazała iść do łóżka. Dziewczyna nie miała nawet siły się kłócić i udała się znów w objęcia Morfeusza. Młody Nara w tym czasie leżał i nie mógł zasnąć w przeciwieństwie do niej. Myślał o tym co jej powiedział. Jej ciało było takie delikatne kiedy trzymał ją w objęciach. Była taka zmieszana wtedy. Wypominał sobie co zrobił źle i w końcu też usnął z myślą, że musi żyć dla niej.

Wredna Kiciuś powraca!! xd Sorry, że tak późno ale zawdzięczajmy to kochanemu Onetowi a i jeszcze za błędy xd Dedykacja dla moich kochanych blogowiczek kocham was :*** No następny rozdzialik w tym lub przyszłym tygodniu  ale tym razem postaram się dotrzymać słowa… i daty. No i oczywiście spóźnione także życzenia dla naszej Temci :D Na zakończenie tego posta ShikaTema rulezz !!! :D