Zaczął się nowy
dzień. Nikomu specjalnie nie chciało się wstawać, a szczególnie jemu. Gdyby nie
był takim idiotą wszystko inaczej by wyglądało, ale nie on musiał zawalić
sprawę. Jak zwykle. Idiota i dupek. Wstał i przebrał się po czym wyszedł z
plecakiem z domu. Udał się do parku który stał się jej drogą do szkoły. Usiadł
koło tego drzewa. Ich drzewa. Czekał i sprawdzał co chwilę godzinę. On
wiedział, że Temari nie cierpi się spóźniać dlatego mocno się zdziwił nie
widząc jej. Ona była idealna i zarazem taka upierdliwa. Jego byłaby. Teraz nie
jest pewien czy w ogóle będzie chciała z nim gadać. Nie zdziwiłby się gdyby
dostał z liścia. Nagle zobaczył ją i oczywiście od razu podniósł się i podbiegł
do niej. Stanął przed nią i patrzył w jej oczy. Blondynka zmieszana nie
wiedziała co zrobić. Źle się czuła, ale to nie oznaczało, że musiała od razu
oddać się w jego ramiona. O nie ona miała swój honor. Przez to wiele razy się
spierali. Wyminęła go ale on złapał ją za dłoń i odwrócił w swoją stronę:
-Temari- i nie
pomylił się dostał z całej pety- nie dziwie ci się, ale moglibyśmy pogadać?
Ona popatrzyła
chwilę na niego i powiedziała:
-Shikamaru później
teraz chcę tylko położyć się w domu wziąć te leki i iść spać.
Chłopak zobaczył, że
ma ona siatkę a w niej lekarstwa. Wziął od niej tą siatkę, a potem ją na swoje
ręce.
-Co ty robisz? Puść
mnie nie jestem małym dzieckiem żebym nie mogła dojść do własnego domu.
-Ale jesteś chora.
-To nie jest
wytłumaczeniem.
-Według ciebie.
Wiedziała, że nie
ustąpi dlatego zagryzła wargi nie wiedząc co ma zrobić. Chłopak już szedł, a
ona nie miała jak uwolnić się od niego. Albo raczej nie chciała.
-Shikamaru nie
zachowuj się jak dziecko.
-W tej chwili ty tak
się zachowujesz Tem. Chcę ci tylko pomóc.
-Coś ci te pomoce
ostatnio nie wychodzą.
-Wiem możesz mnie
teraz obsmarować jak chcesz. Zniosę wszystko.
Dziewczyna nic nie
mówiła co go zdziwiło. Okazało się, że po prostu usnęła. Jego kąciki ust
podniosły się, a nogi szły w kierunku jej domu. ‘’Jest taka lekka i krucha.
Kurde mam szczęcie, że śpi tak to już dawno walnęłaby mnie. Upierdliwa baba.
Muszę się nią teraz zająć.’’ Popatrzył na jej twarz, a głównie na usta. Odgonił
od siebie tę myśl. Znowu. Nie mógł nic poradzić, że nie chciał jej krzywdzić.
Wie co ona myśli na ten temat. Zero równouprawnienia. Nie sądził, że kobiety są
gorsze. Wręcz przeciwnie były silniejsze niż faceci. A czemu? Bo umiały ich tak
omotać, że tracili dla nich głowę. Mimo, że często walą cię po głowach, marudzą
to jednak nie wyobrażał sobie życia bez nich. A szczególnie niesionej przez
niego blondynki. Przechodnie uśmiechali się widząc młodego Nare. Nie przejmował
się tym co ludzie powiedzą czy tam pomyślą. Chłopak był obojętny na ten temat.
Sądził, że to temat dla bab i tyle. W końcu po paru minutach znalazł się przy
drzwiach domu swojej ‘’koleżanki’’. Nacisnął klamkę ale drzwi były zamknięte.
Po chwili zobaczył w kieszeni Temari klucze. Wyjął je i otworzył drzwi. Wszedł
i położył ją na sofie w salonie. Stanął chwilę, a następnie przykrył kocem.
Poprawił poduszkę i udał się do kuchni. Z tego co wie na przeziębienie powinno
się pić coś gorącego. Wziął masło i mleko z lodówki i zaczął sporządzać napój.
Gdy skończył przeniósł mały stolik koło jej posłania. Postawił na nim lekarstwa
i picie oraz termometr i te inne duperele. Usiadł koło niej i do tchnął ręką
jej czoła. Była rozpalona nadal. Powinna wziąć leki dlatego postanowił ją
obudzić.
-Temarii?
Cisza.
-Upierdliwe.
Nie widziało mu się
drugi raz dostać w ciągu dnia dlatego podniósł ją do pozycji siedzącej i oparł
jej ciało o swoje. Ona właśnie w tej chwili się obudziła.
-Shikamaru masz
przesrane.
-Czemu?- popatrzył
zmieszany na blondynkę.
-Bo miałeś być na
lekcji, a nie znowu się zrywać. Z resztą nie wiem po co tu w ogóle jesteś.
Bardzo dobrze się czuję.
-Jasne, że się
dobrze czujesz. Temperatura wysoka, ty jesteś blada, w pół otwarte oczy. Nie
doszukuj się problemów i wypij to- podał jej kubek z mlekiem i masłem. Ona wzięła go i wypiwszy
trochę znów zaczęła rozmowę z chłopakiem.
-Idź już lepiej do
szkoły. Ja sama dam sobie doskonale radę.
I nie chce nic
słyszeć o twojej pomocy. Bo znowu kurde zaczniesz brać i- przerwał jej.
-Nie zacznę
obiecałem ci. A co do szkoły to będę miał dużo czasu by tam siedzieć.
-Nie wiesz co
gadasz.
-Wiem inaczej bym
pierdoły nie powiedział. Nie jestem Naruto.
-Idiota- westchnęła.
-Mogłabyś chociaż
raz dać sobą zająć?
-Jesteś typowym
facetem. Zawsze chcecie się zająć.
-A ty typową
honorową babą. Nie chcesz żadnej pomocy od nikogo. Musisz wszystko zrobić sama.
-Tak muszę. Nie chcę
się na nikogo zdawać. Wolę ufać sobie.
-Ale w tym przypadku
to nie ma co do polegania na kimś. Co jest w tym złego?
-Wow w coś się
zaangażowałeś nie no skoczę zaraz z radości-popatrzyła chwilę na niego- jak
mnie puścisz.
Dopiero teraz
zauważył, że dziewczyna oparta jest na jego torsie. Była rozpalona, ale mimo
tego musiała się wykłócać o swoje. Jej ciało było tak blisko jego. Poczuł, że
musi wstać bo może zrobić coś czego
będzie żałował. Podniecała go. Kurde w takim wieku. Beznadzieja. Gdyby się o
tym dowiedziała wyzwałaby go od zboczeńców. Uśmiechnął się, aż poczuł, że się
podniosła i zaczęła mówić, że jej nie słucha. Pokręcił głową i podszedł do niej
z termometrem w ręku:
-Z tego co wiem
lekarzem nie jesteś to nie masz prawa mówić mi co mam brać.
-Musisz znowu robić
kolejny problem?
-Skoro jestem taka
upierdliwa to mnie zostaw w spokoju.
Znowu nie słuchał
jej protestów i wziął ją na ręce i położył na łóżko.
-Durniu po pierwsze
daj mi spokój chora nie jestem aż tak żeby mnie nosić.
-Nie nie ty
potrzebujesz opieki. Dlatego tu masz piciu, a tu lekarstwa.- powiedział
dziecięcym głosem.
-Głupiejesz z dnia
na dzień.
Wzięła kubek i
zaczęła pić, aż stwierdziła, że czuje się nie komfortowo bo chłopak patrzył się
na nią cały czas.
-Masz jakiś problem?
-Mówiłem jak bardzo
lubię cię denerwować.
Blondynka odłożyła
swoje picie po czym od razu chciała uderzyć ręką ‘’kolegę’’ ale w porę ją
przytrzymał przez co spadli na podłogę i morsko-oka leżała na nim. No wyglądało
to dość jednoznacznie. Sytuacja powtórzyła się znowu no i co robić. Shikamaru
znowu miał dylemat. Jej koleżanki dość wystarczająco dały mu znak, że jak ją
skrzywdzi to one mu nie darują, a on w tej chwili chciał dać się ponieść
chwili. Ona też miała mętlik w głowie. Leżeli tak kilka minut, aż znowu popatrzyli
na siebie. Te podurniałe kilka milimetrów, a mogą tak zmienić życie
człowiekowi. Ale wystarczyła tylko chwila, a ich usta zbliżały się do siebie.
Nagle zadzwonił Shice telefon ( a co będę wredna xD). Blondynka wstała i
kierowała się w stronę łóżka. Smutna. Zobaczył kto dzwonił. Znowu jakaś głupia
idiotka która koniecznie chce z nim iść
na randkę. To taka jego Karin. Zignorował to i objął ją w talii. Obróciła lekko
głowę i wpatrywała się w bok. Znowu spieprzył sprawę, a jak inaczej. Nie chciał
teraz sobie tym głowy. Ważna była tylko ona. Chciał jej to okazać ale był i w
tym kiepski. Wyszeptał jej do ucha tylko ciche ‘’przepraszam’’ i wziął swoje
ręce z jej ciała.
-Zostań-powiedziała
stojąc i patrząc się w coś cały czas.
Usiadła na sofie i
przykryła kocem. Utkwiona wzrokiem na jego osobie. Za każdym razem był ten sam
tekst. Miała tego dość. Chciała by się zachował jak pożądający ją facet. Ale
nie on musiał być o nią troskliwy bo jest chora. Miała to w dupie. Ona chce
jego. Widziała, że on też tego chce, ale nie musi się nią zająć, ale pocałować
nie może. Jęknęła z niezadowolenia.
-Temari weź
to-pokazał ręką na lekarstwo- ja może lepiej już pójdę.
Dziewczyna podążała
za nim wzrokiem póki nie wyszedł. Znowu się powstrzymał. Baka. Nie chciała żeby
szedł. Zdała sobie sprawę co on może robić gdy jest taki jakby czymś przejęty.
Martwiła się. Tak wreszcie znalazł się ktoś dla niej tak ważny. Pamiętała jak
zarzekała się iż nigdy się nie zakocha. Niby prawdziwe słowa. Kiedyś. Teraz to
jest puste. Każdy ma prawo do miłości i nikt nie ma prawa tego zmienić. Ani nic
nawet przeznaczenie i tyle. Blondynka miała tego dość jak miała jakiś cel to
osiągała to po trupach. Wiedziała co ma zrobić i jak to zrobić by mieć to co
chce. By mieć jego.
W tym samym czasie
na lekcjach panował zamęt. Sasuke tonął w rozmyślaniach co może obić jego
kumpel i gdzie jest. Miał nadzieję, że dotrzyma słowa w końcu w sumie obiecał
to Temari więc tej sprawy łatwo nie zawali. Na samą myśl o tym kąciki jego ust
podniosły się lekko w górę. Miał zamiar z kimś teraz pogadać ale Kiba był o
kilka ławek dalej, a Sakura się do niego nie odzywała co go zdziwiło. Mimo
wszystko postanowił przełamać lody i zagadał do różowo włosej. Usłyszał ciszę
która zapowiadała się trwać przez dłuższy czas. Nie wiedział o co jej chodzi.
Nie lubił jak ktoś miał humory, a po niej się tego nie spodziewał. Jak o określał
w swoich myślach ‘’Jest w sumie jedyną dziewczyną z którą lubię gadać. Tak wiem
może i to jest miłość ale no muszę to zignorować i tyle. Będzie ciekawy rok.’’
Skończył na tym swoje rozmyślania o Sakurze. Zaczął myśleć o swoich
przyjaciołach którzy mieli no problemy cóż tu ukrywać. Kiba nie wyznał jeszcze
całej swojej przeszłości Ino. Chciał mu pomóc. Tak wielki pan Uchicha pomaga
ludziom. Naruto nie może się określić czy są razem z Hinatą czy nie. Gdyby tu
był Shikamaru to powiedziałby ‘’Jakie to upierdliwe’’. On w sumie też nie ma
najlepiej. Dość, że jego rodzice dowiedzieli się, że brał to jeszcze Temari.
Widać, że ją bardziej lubi. No można śmiało w sumie powiedzieć kocha. Nowość
jakaś wreszcie. Nie myślał o niej jak o jakiejś dziewczynie na jedna noc.
Zależy mu na niej ale jak to już w sumie blondynka mu wypomniała jest
beznadziejny w relacjach damsko-męskich. Ale był jeden plus skończył ze światem
narkotyków. Wreszcie przestał. O dziwo właśnie on najbardziej opanowany nie
dawał sobie rady z zerwaniem z tym nałogiem. No mieli ciekawą przeszłość ale
wyszli na prostą. Nawet Neji nie był święty. TenTen wie o tym, ale musi wypominać
co chwile Kibie, że w końcu Ino i tak się dowie. Twierdzi też, iż szczerość w
związku to podstawa. Więc nie ma co się z dziewczynami kłócić. Nawet z TenTen. Była
ich taką kumpelą i nadal nią jest. To jej mogli się zwierzyć. Była jedyną
dziewczyną której powierzali swoje tajemnice, aż przyszedł taki dzień w którym
w końcu jej teraźniejszy chłopak powiedział co czuje. Można z nią pogadać ale
ona stała się inna niż wcześniej. Ma kogoś bliskiego. Tylko on nie ma tej
drugiej połówki. W końcu Sasek doczekał się dzwonku i zaczekał aż zostanie w
Sali tylko on i ona. Bardzo nie chciała zostać z nim sama ale zawsze tak jest,
że los robi nam na złość. Przyparł ją do ściany i powiedział:
-Coś zrobiłem nie
tak, że się do mnie nie odzywasz?
-Zachowałeś się jak
dupek myślałam, że jesteś inny.
Aaaaaaaaaa wstawiłam wam to bo stwierdziłam, że nawet jeśli zaczęłabym od nowa chciałabym wam taką niespodziankę walnąć. Tak, tak wredna Kiniuś powracaaa xd. Liczę, że wy też :D Dedykacja dla was wszystkich :D